piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 10.

   Obudziłam się. Była sama. Mat’a nie było. Dziwne.  Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam swoje, już suche ubranie i się przebrałam. Zrobiłam sobie koka i zeszłam na dół. W kuchni usłyszałam śpiew. To Matthew tańczył po całej kuchni robiąc śniadanie.
-Brawo.- zaśmiałam się i zaklaskałam w ręce. On nic nie odpowiedział. Podszedł do mnie i wziął mnie za ręce. Nie wiedziałam, co chce zrobić. Zaczął tańczyć razem ze mną. Spodobało mi się to. Wygłupialiśmy się. Strasznie się śmiałam. Zatańczyliśmy  chyba ze trzy piosenki. Na koniec ostatniej Mat przechylił mnie. Byłam oparta tylko na jego rękach. Patrzeliśmy sobie w oczy.
-Nie upuść mnie.- poprosiłam. Zaczęłam się śmiać.
-Nie bój się.- powiedział i nasze usta dzieliły już tylko milimetry.- Zrobisz mi coś, jeżeli cię pocałuję?- zapytał Matthew.
-Nie.- odpowiedziałam i nasze usta się złączyły. Trwaliśmy w pocałunku. Nie chciałam tego przerywać. Było mi tak dobrze.
-Ness. Kocham cię.- powiedział. Nie wiedziałam co mam zrobić. Ja nie byłam pewna czy go kocham. Był dla mnie ważny, ale nie wiedziałam czy to jest miłość.
-Mat. Jesteśmy przyjaciółmi.- zauważyłam.
-Tak wiem.- odpowiedział i spuścił głowę. Wyrwałam się z jego objęć.
-Przepraszam.
-Nie masz za co. To nie twoja wina, tylko moja. To ja się w tobie zakochałem i teraz ja muszę ponieść konsekwencje tego.- mówił to poważnym tonem.
-Mat. Słuchaj, jesteś dla mnie bardzo ważny. Jeszcze nigdy nie miałam tak wspaniałego przyjaciela jak ty.
-Dziękuję.- powiedział i mnie przytulił.
-Nie masz za co.- zaśmiałam się.
-Jemy śniadanie?
-Ok.- powiedziałam. Oboje usiedliśmy do stołu.
-Kiedy jest ślub twojej siostry?- zapytał Mat. Zapomniał.
-Jutro.- zaśmiałam się.
-Czyli idziemy dzisiaj na zakupy?
-Tak.- przyznałam.- Muszę kupić sobie jakąś suknię.
-Tak jak ja muszę kupić sobie jakiś garnitur.
-Czyli idziemy dziś razem na sklepy?- zapytałam.
-Może być.- zaczęliśmy jeść kanapki.  Jedząc je rozmawialiśmy. Było całkiem miło.
   Po jakiejś godzinie byliśmy gotowi do wyjścia na sklepy. Ubrałam jeszcze buty i wyszliśmy. W porównaniu do wczoraj była cudowna pogoda. Miałam szczęście, że wzięłam ze sobą portfel.
   Ruszyliśmy drogą do centra handlowego. Nie było ono daleko.
-Masz jakieś marzenie?- zapytał niespodziewanie Mat.
-Jedno niedawno się spełniło.- przyznałam. Od razu uśmiech zawitał na mojej twarzy.
-A masz jeszcze jakieś?
-Nie.- odpowiedziałam.- A ty?- zapytałam po chwili.
-Tylko jedno.- przyznał Matthew.
-Jakie?- zapytałam.
-Żebyśmy byli razem.
-Wiesz, ono może się spełnić.- zaśmiałam się. Byłam prawie pewna tego.
-Naprawdę?- widać było w jego oczach radość.
-Tak.- gadaliśmy tak resztę drogi. Po chwili byliśmy w centrum.
-Najpierw twoja sukienka, czy mój garnitur?- zapytał Mat.
-Garnitur.- odpowiedziałam od razu.
-Ok.- zaczęliśmy szukać sklepów z garniturami. Obeszliśmy prawie wszystkie. Na szczęście wkrótce znaleźliśmy coś odpowiedniego. Mat w swoim nowym garniturze wyglądał bomba. Jeszcze takiego go nie widziałam.
-Teraz sukienka dla ciebie.- powiedział, a raczej stwierdził.
-Przygotuj się na wyczerpujące chodzenie po sklepach.- ostrzegłam go.
-Dla ciebie wszystko.- zaśmiał się.
-Hahaha.- zaczęłam się śmiać.
   Zaczęliśmy chodzić po sklepach. Chodziliśmy od jednego, do drugiego. Było bardzo zabawnie. Przymierzyłam  chyba z tysiąc sukienek, zanim znalazłam tą odpowiednią. Była różowa. Miała wielki czarny pasek. Była na ramiączkach. Sięgała mi do kolan. Jak powiedział Mat, wyglądałam w niej bajecznie. Zresztą mi też bardzo się podobała.
   Po zakupach wróciliśmy do domu. Kupiłam sobie jeszcze buty na obcasie, pasujące do sukienki. Wszystko było na jutro gotowe.
-Wracam do domu.- powiedziałam do Mat’a i pocałowałam go w policzek.
-Do jutra. O której mam po ciebie przyjechać?- zapytał.
-O 10:00.- odpowiedziałam.
-Ok. Na pewno będę.
-Pa.- powiedziałam i pomachałam mu ręką na pożegnanie.
-Pa.- odpowiedział.
   Ruszyłam drogą do mojego domu. Byłam szczęśliwa. Przede wszystkim dlatego, że idę z Mat’em na wesele mojej siostry, i bardzo cieszyłam się z tego dnia. Był świetny. Jestem szczęśliwa, że mam takiego przyjaciela jak Matthew. Cieszę się, że go poznałam. Oczywiście Tom’a także bardzo lubię, ale Mat jest mi bliższy. Mam zamiar przyjąć jego propozycję. Teraz już wiem. Kocham Mat’a. Powiem mu to, ale jeszcze poczekam. Chcę zobaczyć, czy jestem gotowa na związek. Chcę wiedzieć, czy z Matthew’em mogę być do końca życia. Czy jestem dla niego odpowiednia? Czy się nadaję?
   Byłam już przed domem. Otworzyłam drzwi i weszłam do domu. To chyba nie było najlepsze rozwiązanie. Od razy usłyszałam krzyk.
-Vanesso Emily Parks! Gdzie ty się podziewasz?!- to maja mama. Nie spodziewałam się tego. Nie pomyślałam o tym.
-Zapomniałam ci powiedzieć, że będę spać u koleżanki.- wyjaśniłam, a dokładnie skłamałam.
-Musisz mi mówić o takich rzeczach. Nawet nie wiesz, jak się martwiłam.- przytuliła mnie. Myślałam, że będzie gorzej.  Miała dziś jakiś dobry humor. Może dlatego, że jutro jest ślub jej córki? Nie wiem.
-Przepraszam.- powiedziałam.
-Dobrze. Ważne, że jesteś.- uśmiechnęłam się.
-Kupiłam sobie sukienkę na jutro.-pochwaliłam się.
-To dobrze. Pokaż ją.
-Proszę.- wyciągnęłam ją z torby.
-Śliczna.- powiedziała mama.
-Wiem o tym.- zaśmiałam się.
  Z powrotem spakowałam sukienkę do torby i  poszłam do swojego pokoju. Było już późno, więc umyłam się i położyłam na łóżko. Nie wiem kiedy, zasnęłam.

_______________________________________________________

Przepraszam za zwłokę, ale nie miałam głowy do pisania.

Ok, jak tam zakończenia szkoły?
Ktoś z Was ma czerwony pasek?
Możecie się pochwalić.

Następny rozdział dodam szybciej jak będzie 5 komentarzy.

Do następnego.

czwartek, 27 czerwca 2013

Wyjaśnienia.

Ok, wiem, że jutro mam zmieniać adres bloga, ale to odwołuję. No trudno, niech się dzieje, co chce. Nie chcę znów robić wszystkim kłopotów. Więc nie macie się co martwić, odwołuję tą akcję. Zostanie tak, jak jest :)

A teraz wyjaśnienia.
Zmieniłam adres bloga, ponieważ wiele mnich znajomych dowiedziało się o moim blogu. Nawet nie wiem, jak zdobyli do niego adres. A więc od tamtego czasu zaczęli się trochę nabijać i hejtować mnie, na fajsie i trochę na ask'u. Chciałam po prostu odciąć ich jakoś od tego, żeby nie mogli tego wszystkiego, co piszę czytać. Udało mi się, ponieważ dali mi spokój, ale w ostatnich dniach okazało się, że mój blog bardzo łatwo znaleźć, wystarczy wpisać w google Żyj Snami, a więc chciałam jeszcze raz zmienić, tak żeby mnie nie znaleźli, ale wczoraj sobie tak myślę, że skoro już dali mi spokój, to nie warto znowu wszystkiego zmieniać. Jak będą chcieli znaleźć mój blog, to i tak znajdą. Trudno.
To chyba na tyle.


 Kocham Was!!!!


sobota, 22 czerwca 2013

Historia lubi się powtarzać.

   Nie wiem, co o tym pomyślicie, ale jest mały problem. Muszę zmienić adres bloga. Tak wiem, niedawno go zmieniałam, ale muszę to zrobić po raz kolejny. Możecie uznać mnie za jakiegoś nie ogara, ale muszę to zrobić. Wiem, miałam Wam napisać te wyjaśnienia, ale jak na razie nie jestem w stanie, a poza tym nie mogę teraz tego zrobić. Nie bądźcie na mnie złe. Nic na to nie poradzę. Jestem bezsilna :(
   Na szczęście teraz nie muszę aż tak bardzo śpieszyć się ze zmianą. Zrobię to w piątek (28.06) Proszę, nie miejcie mi tego za złe.
   Jeżeli ktoś ostatnio (gdy zmieniałam adres bloga tydzień temu) nie podał mi jakiegoś swojego konta, gdzie mogłabym się z nim skontaktować to niech napisze teraz swój E-mail, nie wiem, poda mi swoje konto TT, abo jeszcze coś innego.
   Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe.

czwartek, 13 czerwca 2013

Gotowe.

Adres bloga został zmieniony. Mam nadzieję, że  się na mnie nie gniewacie. 
Ten adres nie jest jeszcze pewny. Jest on na próbę na tydzień. Jeżeli będzie się działo to co kiedyś, to znowu będę zmuszona wszystko zmienić. W późniejszym czasie Wam się wytłumaczę. Bądźcie cierpliwe.


środa, 12 czerwca 2013

Brak czasu.

Podjęłam decyzję i adres bloga zostanie zmieniony jutro popołudniu. Jeżeli znacie kogoś, kto czyta mojego bloga, to przekażcie mu tą informację. Mam nadzieję, że nie stracę czytelników. To, dlaczego zmieniam adres bloga wytłumaczę Wam w późniejszym czasie. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.

wtorek, 11 czerwca 2013

Bardzo ważne!!!

   Słuchajcie, jestem zmuszona do tego, aby zmienić adres bloga. Proszę,  jeżeli dalej będzie czytać mojego bloga, to podajcie mi swoje konta nie wiem, np. z facebooka, Twitter'a, Ask'a, nawet możecie podać mi swój adres E-mail. Osoby, które komentowały to wszystko z kont, to napisze im adres na koncie, więc nie musicie się martwić. Chcę tylko, żeby moi anonimowi czytelnicy podali mi jakieś konta. Z góry dziękuję i przepraszam Was za to bardzo. Po prostu jestem zmuszona do tego. Ta sprawa dotyczy obu blogów.

Adres bloga zostanie zmieniony gdzieś pod koniec tego tygodnia.

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 9.

-Co?- zapytał Mat.
-Pójdziesz ze mną na wesele?- zapytałam.- Wiesz, jajko osoba towarzysząca.
-Aha. No jasne, że tak.- zgodził się.
-Dzięki.- przytuliłam go. Nawet nie wiem dlaczego.
-Nie ma za co.- zaśmiał się.
-Właśnie, że jest. Dzięki tobie nie będę sama.- przyznałam.
-To nie masz chłopaka?- zapytała Mat.
-Nie. A co?- zapytałam. Spojrzałam mu w oczy.
-Myślałem, że masz.- przyznał Matthew.
-Nie mam.- uśmiechnęłam się.        
-A miałbym u ciebie szanse?- słowa Mat’a bardzo mnie zaskoczyły.
-Mat… wiesz… ja.- nie wiedziałam, co mu powiedzieć.- Ja nie wiem, czy potrafię kochać.- spojrzał na mnie.- Jeszcze nigdy nie miałam chłopaka. Nie wiem jak to jest czuć miłość.- przyznałam. To była prawda. Jeszcze nigdy do nikogo czegoś nie czułam.
-Możemy sprawdzić, czy mnie kochasz.- powiedział Mat.
-Jak?- zapytałam.
-Tak.- delikatnie mnie popchnął tak, że leżałam na kanapie. On był nade mną. Nasze czoła prawie się stykały. Patrzyliśmy sobie w oczy. Moje serce biło bardzo szybko. Uśmiechałam się. Z chwili na chwilę, nasze usta były coraz bliżej. Dzieliły nas dosłownie trzy milimetry. Mat się trochę zawahał, ale pocałował mnie. Odwzajemniłam to. Było mi tak dobrze. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułam. Miałam motylki w brzuchu. Oderwaliśmy się od siebie i znowu popatrzeliśmy sobie w oczy. Matthew zszedł za mnie i usiedliśmy obok siebie na kanapie.
-I co?- zapytał.
-Ja nie wiem, czy jestem gotowa na związek.- wypaliłam.
-Poczekam.- powiedział Mat. Uśmiechnęłam się.
-Dziękuję.- powiedziałam i go przytuliłam.
-Jak będziesz gotowa, to powiedz.
-Ok. – uśmiechnęłam się. Cieszyłam się, że Matthew dał mi czas. Bynajmniej mogę zobaczyć, czy coś do niego czuję.
-Gadałaś może z Jasminą.- zapytał. Od razu humor mi się popsuł.
-Nie. Nie mam z nią kontaktu, i nie zamierzam mieć.- przyznałam.
-Chyba tak jak wszyscy.- zaśmiał się Mat.
-No.                                                                     
-I pomyśleć, że z nią byłem. Teraz tego nie rozumiem. Jak ja mogłem ją kochać.
-Miłość nie wybiera.- zauważyłam.
-No chyba tak.
-Ach.- westchnęłam.
-Może obejrzymy jakiś film?- zaproponował Matthew.
-Jasne, czemu nie.
-Kto wybiera?- zapytał.
-Ty.- odpowiedziałam.         
-Ok. Szykuj się na horror.- zagroził. Teraz nie miałam już odwrotu. Dobra, chyba nie zaszkodzi mi jakiś film. Chyba nie będzie aż tak straszny.- Gotowe.- powiedział mój przyjaciel i usiadł koło mnie. Film się zaczął.
-Jest straszny?- zapytałam. Mat się zaśmiał.
-Wybrałem najstraszniejszy, jaki miałem.- szepnął mi do ucha. Zaśmiałam się.- Jeżeli chcesz, możesz się do mnie przytulić.- dodał.
-Ok.- odpowiedziałam i wtuliłam się w Matthew’a. Było mi tak dobrze. Może ja naprawdę go kocham. Gdy jestem przy nim moje serce zaczyna szybciej bić, czuję motylki w brzuchu. Jego głos działa na mnie tak, że gdy go słyszę moje nogi  uginają się pode mną. Może to właśnie jest miłość. Mat jest dla mnie bardzo ważny. Jest moim przyjacielem i dlatego cieszę się, że jest przy mnie.
   Obejrzeliśmy połowę filmu. Naprawdę był straszny. Z minuty, na minutę byłam coraz bardziej wtulona w Mat’a. Chyba mu się to podobało, ponieważ się uśmiechał i bawił się moimi włosami.
   W pewnym momencie zagrzmiało. Za oknem rozpętała się  burza.
-Chyba nie wrócisz dziś do domu.- zauważył Matthew.
-No chyba tak.- przyznałam. Byłoby to nierozsądne, gdybym wyszła teraz na dwór.
-Czyli nocujesz u mnie?- zapytał Mat.
-No.- uśmiechnęłam się.
-Widzę, że jesteś z tego zadowolona.
-A jak inaczej.- przyznałam.
-Cieszę się.
-Wiesz co, ja też.- zaczęłam się śmiać.
   Mat nic mi nie odpowiedział. Dalej patrzeliśmy na film. Na szczęście szybko się skończył. Nie musiałam patrzeć już na straszne rzeczy.
-Idziemy spać?- zapytałam. Byłam już troszkę zmęczona.
-Jeżeli chcesz.- Matthew posłał mi uśmiech. Poszliśmy do jego pokoju.  Jako pierwsza zajęłam łazienkę. Umyłam się i ubrałam bluzkę Mat’a, oraz spodenki, które mi dał.
   Szybko wyszłam i mój przyjaciel zrobił to, co ja. Po chwili oboje siedzieliśmy na łóżku.
-Mat, mogę spać z tobą?- zapytałam. Zawsze po horrorze miałam koszmary.
-Jasne. Nawet sam chciałem ci to zaproponować. – przyznał i położył się na łóżko. Dołączyłam do niego. Głowę ułożyłam na jego ręce.
   Leżeliśmy i patrzyliśmy w sufit.
-Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?- zapytał Matthew. Odwróciłam głowę w jego stronę  i popatrzeliśmy sobie w oczy.
-A co?- zapytałam.
-Pamiętasz ten dzień, w którym przyszedłem do kawiarni, a ty kryłaś się za ladą?- zaśmiałam się.
-Tak.- przyznałam.
-Ja wtedy usłyszałem jak śpiewasz. Myślałem, że jesteś aniołem. Zakochałem się w tobie, a tak naprawdę cię nie znałem.
-Naprawdę?- zapytałam.
-Tak.
-To dlaczego byłeś z Jasminą.- zapytałam. Od dawna chciałam zadać mu te pytanie.
-Ponieważ myślałem, że to ona pisze te piękne piosenki. One były takie prawdziwe. Myślałem, że Jas naprawdę mnie kocha. A tu się okazało, że to ty jesteś wykonawcą tych wszystkich piosenek.
-Tak.- przyznałam.
-Ale dobrze, że byłem z nią. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie co to jest prawdziwa miłość. Wiem, bo czuję to do ciebie.- popatrzył smutno w moje oczy.- Ness. Ja naprawdę cię kocham. Jesteś dziewczyna mojego życia. – uśmiechnęłam się.
-Naprawdę?- zapytałam.
-Tak. Kocham cię.- milczałam. Dopiero po chwili się odezwałam.
-Mat, ja jeszcze nie jestem gotowa.- powiedziałam.
-Rozumiem. Dobranoc.- powiedział szybko i zagasił światło.
-Dobranoc.- obróciłam się na drugi bok i zasnęłam.

______________________________________

Tada :)
Nie wiem, co myśleć o tym rozdziale. Nawet mi się podoba. A co Wy o nim myślicie?

Do następnego!

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 8.

 -Wyskoczymy może jutro na jakiś spacer?- zapytał Mat. Szliśmy właśnie z kolejnej znakomitej próby.
-Nie wiem.- przyznałam.
-No. Nie daj się prosić.- poprosił.
-Ja…- Matthew nie dał mi dokończyć.
-Proszę.- zrobił słodkie oczka jak szczeniak.
-No ok.- zgodziłam się i uśmiechnęłam.
-Dzięki. Jesteś wielka.- przytulił mnie.
-Proszę.- zaśmiałam się.                     
-To o 11:00?- zapytał mój przyjaciel.
-Ok.- odpowiedziałam.
-Pa.- powiedział Tom.
-Pa pa.- pomachałam im ręką i ruszyłam w swoją stronę. Bardzo szybko znalazłam się w mieszkaniu. Wzięłam prysznic i szybko zasnęłam.

Następny dzień.
   Obudziłam się. Zobaczyłam za okno. Nie zbyt fajna pogoda. W każdej chwili może zacząć lać. Popatrzyłam na zegar. Było dość wcześnie. W piżamie zeszłam na dół, do kuchni. Była ona pomalowana na żółto. Na środku stał średniej wielkości stół, tak może na sześć osób. Zrobiłam sobie śniadanie.
   Popatrzałam za okno. Zaczęło padać. Krople wody uderzały o szybę.  Ciemne chmury zasłoniły słońce. W ciągu kilku chwil powstały kałuże. Ludzie na dworze zaczęli rozkładać swoje parasolki. Zwierzęta szukały schronienia. W jednej chwili zrobiło się szaro i sennie.
   Dokończyłam jeść śniadanie. Była 10:00. Rodzice jeszcze spali. A mówią, że to ja jestem leniwcem. A to oni wylegują się całymi dniami w łóżkach. Nie miałam co robić, więc włączyłam telewizor. Nagle mój telefon zadzwonił. Sięgnęłam po niego i odebrałam.
-Halo.- powiedziałam.
-Cześć Ness. To ja Mat.- usłyszałam jego anielski głos.
-Hej.- odpowiedziałam.
-Chyba z naszego spaceru nici.- powiedział w smutku.
-No chyba tak.- zaśmiałam się.
-To może przyjdziesz do mnie. Wiesz, Tom pojechał odwiedzić swoich rodziców, więc mogłabyś wpaść.- zaproponował.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.- przyznałam.
-Dlaczego? Proszę, nie daj się prosić.
-No ok. Przyjdę.- dałam się przekonać.
-Kiedy będziesz?- zapytał Mat.
-O 16:00. Ok?
-Jasne.- rozłączyłam się. Och. Miło będzie iść do Mat’a.
   Co by tu dzisiaj robić. Nie wiem. Może odwiedzę siostrę. Tak. To chyba najlepszy pomysł. Od razu pójdę ją odwiedzić.
   Poszłam do swojego pokoju. Wybrałam jakieś ubranie z szafy.  Wzięłam torebkę na ramię i wyszłam z pokoju. W salonie siedzieli już rodzice.
-Idę do Elli.- oznajmiłam.
-Jasne. Tylko nie wracaj zbyt późno.
-Ok.- powiedziałam. Założyłam buty, wzięłam parasol i wyszłam z domu.
   Jakie szczęście, że El nie mieszka daleko. Nie zmoknę aż tak bardzo.
   Szłam uliczką. Co jakiś czas mijałam osobę, która pędziła w pośpiechu. Zapewne nie chciała być zbytnio mokra. Nie rozumiem takich ludzi. Przecież deszcz nic im nie zrobi. Nie potrzebne jest przed nim uciekać.
   Po chwili ujrzałam dom mojej siostry. Żółty, dwupiętrowy, z małym ogródkiem. Ella zawsze o takim marzyła. Wiem to. Mówiła mi. Ja też  bym chciała zamieszkać w takim pięknym domu. Oczywiście zamieszkać tam z moim chłopakiem, lub nawet mężem. Nie wiem, ile jeszcze będę musiała czekać, na kogoś, kto mnie pokocha. Czy ja naprawdę jestem taka zła? Dlaczego nikt mnie nie chce? Przecież nie jestem potworem. Chyba. Nie rozumiem tego. Dlaczego nikt mnie nie chce pokochać? Tylko z drugiej strony nie wiem, czy jestem jeszcze gotowa.
   Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył mi narzeczony mojej siostry Dash.
-Cześć.- powiedziałam.
-Hej mała. Wchodź. – zaprosił mnie do środka. Z Dash’em nawet dobrze się dogadywałam.  Nie był zły. Rozmawiało nam się dość dobrze. Cieszę się, że on i Ella będą razem szczęśliwi. Życzę im tego. Zasługują na to. Niech El urodzi  córeczkę i będę szczęśliwa.
-Cześć.- powiedziała moja siostra gdy weszłam do salonu.
-Hej.
-Co tam u ciebie?- zapytała El.
-Dobrze.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-A więc kogo zabierasz na moje wesele?- dopytywała się siostra. Kompletnie o tym zapomniałam. Ślub za dwa dni, a ja jeszcze nie znalazłam sobie partnera. Wiem, że wcale mieć go nie muszę, ale nie chcę być sama.
-Jeszcze nie wiem kogo zabrać.- przyznałam.
-Masz mało czasu.- ostrzegła mnie Ella.
-Wiem. Dzisiaj pogadam z takim jednym chłopakiem.- powiedziałam. Miałam na myśli Mat’a. Myślę, że zgodzi się ze mną pójść. Bynajmniej mam taką nadzieję.
-Aha.
-A jak tam u dziecka.- pogłaskałam jej brzuch. Nie był jeszcze zbyt wielki.
-Jak widzisz dobrze.- zaśmiała się.
-Mam nadzieję, że będzie dziewczynka.- przyznałam.
-Ja też.- uśmiechnęła się El.
   Rozmawialiśmy tak jeszcze z 2 godzinki. Później wróciłam do domu. Zaczęło jeszcze bardziej lać. Nie przestawało. Przebrałam się i  poszłam do Mat’a. Po drodze strasznie zmokłam. Zapukałam w drzwi. Po chwili otworzył mi Matthew.
-Wchodź.- zaprosił mnie do środka.
-Jasne.- weszłam do przedpokoju. Byłam cała mokra.
-Zmokłaś.- Mat zaczął się śmiać. Dołączyłam do niego.
-Dasz mi jakieś suche ubranie?- zapytałam.
-Jasne.- weszliśmy do salonu.- Chodź za mną.- powiedział Mat i poszłam za nim do jego pokoju. Tak naprawdę nigdy tam nie byłam. Ściany były w nim zielone. Na podłodze były panele i mały, okrągły dywan. W rogu stało łóżko, a koło niego komoda.
-Ładnie tu.- powiedziałam.
-Dzięki.- mój przyjaciel podszedł do szafy i wyciągnął z niej swoja bluzkę.- Tam jest łazienka.- pokazał drzwi palcem.- Będę czekać w salonie.
-Ok.- weszłam do łazienki. Była przytulna. W odcieniach szarości.
   Rozebrałam się do bielizny. Na szczęście była dość sucha. Założyłam bluzkę Mat’a i dołączyłam do niego. Usiedliśmy na kanapie obok siebie.
-Mam do ciebie pytanie.- oznajmiłam.
-Jakie?- zapytał Matthew.
-Pójdziesz ze mną na wesele?

_____________________________________________

Macie tutaj następny rozdział. 

Czytasz = komentujesz

Do następnego.