sobota, 25 maja 2013

Rozdział 7.

-Macie jedyną szansę. Mogę jeszcze uratować wasz zespół.- nie  wierzyłam w to, co słyszę.
-Jasmina, nie bądź śmieszna. Jak widzisz, doskonale radzimy sobie bez ciebie.- zauważyłam.
-Do czasu.- powiedziała Jas i śmiejąc się wyszła. Myślałam, że za nią pobiegnę, i jej przyłożę.
-Ness, spokojnie.- Mat dotknął mojego ramienia.
-Ma tupet.- zauważyłam.                          
-Nie watro się nią przejmować.
-Wiecie, co. Chyba macie rację.- ochłonęłam.
-To co. Ucztujemy?- zapytał Tom.
-Dobra. Może mi się nie dostanie.- zaśmiałam się.
-U nas?- zapytał Mat.
-Jasne!- zawołałam. Co mi tam. Nie mogę być cały czas grzeczną dziewczynką. Kiedyś muszę się wyszaleć, i to jest właśnie ten dzień.
   Pozbieraliśmy nasz sprzęt i wyszliśmy na powietrze. Zrobiło mi się trochę zimno, ale co mi tam. Tom zamknął kawiarnię i ruszyliśmy w stronę ich domu.
-Poszło ci świetnie.- powiedział Mat obejmując mnie ramieniem.
-Dzięki.- uśmiechnęłam się. Było mi strasznie z tego powodu miło.
-Jesteś świetna.- dodał.
-Ty jesteś lepszy.- zauważyłam.
-Mylisz się.- powiedział i pocałował mnie w policzek. Czułam jak robię się czerwona. Nie spodziewałam się tego.
   Dalej szliśmy w ciszy. Po chwili byliśmy na miejscu. Zobaczyłam dom chłopaków. Nawet nie wiem kiedy, a byliśmy już w środku.
-Zadzwonię do mamy.- powiedziałam.
-Jasne, ja idę po wino.- oznajmił Tom.
-Ok.- powiedziałam i wybrałam numer do mamy. Po jednym sygnale odebrała.
-Gdzie jesteś?- zapytała.
-Będę dzisiaj nocować u Elli.- skłamałam. Wiedziałam, że siostra jakby co będzie mnie kryć.
-No dobrze.- zgodziła się.
-Pa.
-Pa.- rozłączyłam się. Łatwo poszło.
-Załatwione?- zapytał Thomas siadając obok mnie na kanapie.
-Jasne.
   Chłopcy włączyli jakiś film. Nalaliśmy sobie wina i zaczęliśmy pić. Świetnie się bawiliśmy.
-Za zespół.- powiedział Mat. Wszyscy podnieśliśmy kieliszki do toastu.
-Za zespół.- powtórzyłam razem z Tom’em.
   Nie wypiliśmy dużo. Chłopaki po godzinie poszli do swoich pokoi. Ja troszkę posprzątałam i położyłam się wykończona na łóżku w pokoju gościnnym. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Następny dzień.
   Obudziłam się. Byłam wykończona, nie wiem czym. Czułam się jakbym przebiegła maraton, ale przecież nic takiego nie robiłam. Ogarnęłam się trochę, tak żeby wyglądać jak człowiek. Zeszłam na dół. Od razu poczułam zapach jajecznicy. Mniam. Weszłam do kuchni.
-Zapraszam na śniadanie.- zaśmiał się Mat.
-To dla mnie?- zapytałam widząc kanapki z jajecznicą na talerzu.
-Tak, częstuj się.- usiadłam do stołu i zaczęłam się rozkoszować.
-Smakuje?- zapytał Matthew.
-Tak.- uśmiechnęłam się.- A gdzie jest Tom?- zapytałam po chwili.
-Jaszcze śpi.- zaśmiał się Mat.
-Śpioch.- dołączyłam do niego.
-On tak ma.
-Wiem.- przyznałam. Po chwili skończyłam jedzenie.- Muszę lecieć. Mama mnie zabije.- zauważyłam. Była już 11:00.
-Jasne. Mam nadzieję, że nie będziesz miała kłopotów przez nas.
-Nie musisz się o to martwić.- powiedziałam zakładając buty. Po chwili wyszłam z domu chłopaków. Mam nadzieję, że mama niczego się nie domyśliła, bo inaczej nie będzie za ciekawie.
   Chwilę później byłam już przed swoim domem. Nie wiem dlaczego, ale bałam się tam wejść. Miałam przeczucie, że jednak mama, lub tata wie.
  Niepewnie otworzyłam drzwi. Weszłam do przedpokoju.
-Gdzie byłaś?- zapytała mama od razu, gdy weszłam przez drzwi.
-U Elli.- odpowiedziałam i udałam zaskoczoną minę.
-A naprawdę?
-Ale co?- zapytałam. Ona wiedziała. Z kuchni wyszła moja siostra. Spojrzała na mnie błagalnymi oczami.
-Przepraszam mogłaś mnie uprzedzić.- powiedziała.
-Ok.- nie gniewałam się na nią. To była moja wina. Mogłam zadzwonić do El i powiedzieć jej, że jakby co, to jestem u niej, ale kompletnie o tym zapomniałam.
-Gdzie byłaś. Wiem, że u twojej siostry cię nie było.- czyli wszyscy wiedzieli. Ale mi się teraz dostanie.
-Byłam u koleżanki.- skłamałam.
-Chyba musimy pogadać.- zauważyła mama.- Zapraszam wszystkich do salonu!- krzyknęła.
   Wszyscy posłusznie zrobili to, co kazała.
-Zaczniemy od tego. Co robiłaś wczoraj wieczorem?- zapytała mama. Tego było już za wiele.
-Co to? Przesłuchanie?- oburzyłam się.
-Odpowiedz.- nalegał tata.
-Mam 18 lat. Mogę robić to, co mi się podoba.- zauważyłam.- Nie macie prawa mi nic zakazywać.
-Kochanie. To wiemy. Chcę tylko wiedzieć, co robiłaś wczoraj wieczorem? Nic więcej. Później damy ci spokój.
-A więc dobrze. Miałam koncert.- odpowiedziałam.
-Co?-zapytał tata. Był lekko zszokowany.
-Gram w zespole. Wczoraj mieliśmy koncert.- powtórzyłam.
-Czemu nie powiedziałaś?- zapytała mama.
-To nie jest dobry pomysł.- odezwał się ojciec.
-A niby dlaczego?- zapytałam pomijając pytanie mamy.
-Kochanie. Granie w zespole nie jest wcale takie łatwe. Jesteś sławny. Wszyscy śledzą twoje życie.
-Skąd możesz wiedzieć.- zaśmiałam się.
-Ja to wiem.- oznajmił tata.
-Niby skąd?- zapytałam.
-Sam kiedyś miałem zespół.- przyznał.
-Żarty.- zaśmiałam się. Nie wierzyłam w to.
-Zmieńmy temat.- zarządziła moja siostra.- Chciałabym was wszystkich zaprosić na nasz ślub.- powiedziała.
-Jak się cieszę.- przytuliłam ją. Byłam tym zaskoczona.
-Hahaha. Proszę.- podała wszystkim zaproszenia.- Aha i Ness możesz zabrać kogoś ze sobą.
-Niby kogo?- zapytałam.
-Jakiegoś chłopaka.- zaśmiała się moja siostra.
-Chyba śnisz.- zaczerwieniłam się.               
-Na pewno kogoś masz.
-Ta. Małpkę.- zaśmiałam się.
-A tak na poważnie?
-Nie mam nikogo i jak na razie nie zapowiada się na to, abym kogoś miała.- odpowiedziałam.

______________________________________

Co powiecie na ten rozdział?
Podoba się Wam?
Jeżeli tak, to komentujcie, a jeżeli nie, to też komentujcie :)

Do następnego. 

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 6.

   Wszyscy usiedliśmy na brzegu sceny.
-To ty pisałaś te wszystkie piosenki?- zapytał Tom.
-Tak.- przyznałam. Teraz jestem szczęśliwa. Cieszę się, że wszystko wyszło na jaw. Już nie muszę kłamać, ani kryć Jasminy. Chce jak najszybciej o niej zapomnieć.
-A więc tak. Grasz świetnie na gitarze i piszesz piosenki. Więc musisz także umieć śpiewać. Prawda?
-Tak, śpiewam.- przyznałam.
-Zaraz to ty?- zapytał Mat. Chyba się zorientował. 
-Ale co?- zapytałam.
-To ty wtedy śpiewałaś. Teraz poznaję twój głos.- uśmiechnęłam się.- Jesteś świetna.
-Nie jestem aż taka dobra.- zaprzeczyłam.
-Właśnie, że tak. Masz głos jak anioł.- zauważył Matthew.
-Zaśpiewaj coś.- poprosił Thomas.
-Jest mały problem.- powiedziałam.
-Jaki?- zapytał Tom.
-Boję się sceny.- przyznałam.
-Przecież cię nie ugryzie.- zaśmiał się Mat.
-Wiem, ale boję się występować przed publicznością.- spuściłam głowę.
-Ale my nie jesteśmy żadną publicznością. Jesteśmy przecież przyjaciółmi.- uśmiechnęłam się na te słowa. Przyjaciele.
-No dobrze. Spróbuję. – weszłam na scenę. Wzięłam gitarę Mat’a i usiadłam niepewnie na krzesło. Bałam się tych wszystkich świateł, ale musiałam pokonać swój lęk.
   Zaczęłam grać i niepewnie śpiewać. Zamknęłam oczy. Zawsze tak robię. Skupiłam się na piosence. Nie myślałam o niczym innym. Zaczęłam się rozkręcać. Słowa coraz pewniej wypływały z moich ust.  Byłam szczęśliwa. Właśnie pokonałam swój lęk. Przestałam śpiewać i otworzyłam oczy. Poczułam ulgę. Popatrzałam na chłopaków.
-Łał, masz głos.- powiedział Tom. Uśmiechnęłam się. Zwróciłam swój wzrok na Matthew’a. Patrzył na mnie z podziwem.
-Jesteś aniołem?- zapytał.
-Głupek.- zaśmiałam się.
-Co byś powiedziała, na bycie naszą wokalistką w zespole?- zapytał jeden z chłopaków.
-Już wam mówiłam, że mam lęk przed sceną.- zauważyłam.
-Przecież da się to przezwyciężyć. Pomożemy ci.
-Naprawdę?-zapytałam.
-Tak. Chyba chcesz występować.- rozczytał mnie Mat.
-Oj tak.- przyznałam.
-A więc witaj w zespole!- krzyknął nagle Tom.
-Miło mi.- zaśmiałam się i we trójkę zrobiliśmy grupowy uścisk.
-Robimy próbę?- zapytał Thomas.
-Najpierw musimy uczcić nowego członka w zespole.- zaśmiał się Matthew.
-Masz rację.- dołączył do niego Tom.
-A więc jaki macie plan?- zapytałam.
-Co powiecie na wino?- zaproponował Mat.
-Sorry, nie piję.- przyznałam.- Nie chcę, żeby rodzice mnie wyczuli. Będę miała szlaban.
-No tak.- posmutnieli.
-Przepraszam no. Jak będzie kiedyś taka okazja, aby razem wypić, na pewno ją wykorzystam.- zaśmiałam się.
-Trzymamy cię za słowo.
-Ok. To ja wracam do domu. Jutro o 19:00?
-Jasne. Pa.- chłopcy przytulili mnie na pożegnanie.
-Pa.- wyszłam z kawiarni.

   Tak razem spędziliśmy piękne parę dni. Codziennie mieliśmy próby, na których świetnie się bawiłam. Zaprzyjaźniliśmy się jeszcze bardziej. Tworzyliśmy zgraną paczkę. Cały czas przebywaliśmy w swoim towarzystwie. Zapomniałam już o Jasminie. Była dla mnie nikim. Tak naprawdę o tym, że jestem w zespole wiedziała tylko moja siostra. Nie chciałam mówić rodzicom. Nawet nie wiem dlaczego. Tak jakoś. Bałam się im przyznać.

   Dzisiaj miałam zagrać swój pierwszy koncert. Mój lęk do sceny dalej nie minął, dlatego strasznie się bałam. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
   Za kulisami słyszałam, jak ludzie wołają nazwę naszego zespołu. Było tak cudownie.
-Nie boj się.- powiedział mi do ucha Mat. Skinęłam tylko głową.
-Spróbuję.- zaśmiałam się.
   Wszyscy weszliśmy na scenę. Zostaliśmy powitani oklaskami. Wzięłam swoją gitarę. Byłam gotowa. Usłyszałam ciche odliczanie Thomas’a.
-3, 2, 1.- na 1 zaczęłam grać. Zamknęłam oczy. Tak było mi łatwiej. Robiłam wszystko to, co na próbach. Wychodziła nam świetnie. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Ludzie świetnie się bawili. Przyglądałam się ludziom. Zobaczyłam kogoś, kogo totalnie się tu nie spodziewałam. Patrzyła na mnie z uśmiechem. Zamarłam. Jak ona mogła tutaj przyjść.  Miałam przeczucie, że to się źle skończy. Gapiłam się na nią. Stała w kącie i patrzyła prosto w moje oczy. Odwróciłam wzrok, ale nie na długo. Znowu popatrzałam. Śmiała się, jakby zadowolona ze swojego czynu. Skupiłam się jeszcze bardziej na piosence. Nie mogłam teraz nawalić, nie na jej oczach. Musiałam wziąć się w garść. Pokazać, na co mnie stać. Wiedziałam, że dam redę. Wierzyłam w siebie.
   Nie patrzałam na nią. Odwróciłam wzrok. Postanowiłam dać taki koncert, jak nikt inny.  Grając, powoli podeszłam do Mat’a. Kończąc piosenkę szepnęłam mu do ucha:
-Teraz moja solówka.- uśmiechnął się na te słowa. Wymienił spojrzenie z Thomas’em.
-Dam radę.- powiedziałam sobie w duchu.
   Ucichła muzyka. Teraz moja kolej. Postarałam się jak nigdy. Moje palce bardzo szybko zmieniały struny. Szło mi świetnie.
   Skończyłam. Publika biła brawo. Spojrzałam na nią. Klaskała w ręce i się śmiała. Nie wiem dlaczego. Wszystko poszło doskonale. Wiedziałam to, a raczej byłam tego pewna.
   Koncert się zakończył. Ludzie zaczęli się rozchodzić. Cały czas patrzałam w jej oczy. Powolnym krokiem zaczęła zbliżać się do sceny. Nie, proszę, nie podchodź tu. Jednak ona była coraz bliżej. Nie chciałam jej widzieć, a co dopiero rozmawiać z nią. Nie wiem, po co tu przyszła. Nikt jej tu nie chce. Ona już wykorzystała swoją szansę. Jeżeli myśli, że uda jej się osiągnąć swój cel. Grubo się myli.
-Patrzcie kto idzie.- szepnęłam do chłopaków. Spojrzeli za scenę.
-Jaja sobie robisz?- zapytał Tom.
-Po co tu przylazła?- pytał Mat.
-Sama nie wiem.- przyznałam.
   Podeszła do sceny.
-Co tutaj robisz?- zapytał Matthew. Był wściekły, chyba tak jak wszyscy.
-Chciałam pogratulować wam dobrego koncertu.- powiedziała.- Ness, nie spodziewałam się, że jesteś taka dobra.
-Lepiej będzie, jak wyjdziesz.- zauważył Tom.
-O nie nie nie. Muszę załatwić swoje sprawy.
-Czyli?-zapytałam.

____________________________________________________

Co o tym wszystkim sądzicie?
Jak myślicie, kto przyszedł do Ness, Mat'a i Tom'a?
W następnym rozdziale wszystko się wyjaśni.

Zapraszam: http://polskie-imagine-one-direction.blogspot.com/

Do następnego!!!

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 5.

   Wróciłam do domu. Szybko poszłam do swojego pokoju.
   Już nigdy nie wybaczę tego, co zrobiła Jas. Zraniła mnie. Wiem, że sama pozwoliłam jej korzystać z moich piosenek, ale nie mogę pozwolić na to, aby okłamywała mojego przyjaciela. To nie jest w porządku. Nieuczciwe. Od samego początku mogłam rozegrać to inaczej. Jaka ja byłam głupia. Nie mogłam pozwolić, aby Jas zraniła Mat’a. Tylko nie mogę go jakoś ostrzec. Nie chcę być tą złą. Trudno.
   Postanowiłam, że nie będę mieszać się do ich życia. Po prostu ich oleję. Nic lepszego nie wykombinuję.
   Nagle ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.
-Proszę!- krzyknęłam. Moja siostra weszła do środka.
-Idę powiedzieć rodzicom, że jestem w ciąży i się przeprowadzam. Pójdziesz ze mną?- zapytała Ella.
-Zaraz co?- zapytałam.- Przeprowadzasz się?
-Tak. Będę mieszkać z Dash’em.- odpowiedziała.
-I zostawisz mnie tu samą?
-Wybacz. Nie mogę cały czas mieszkać z rodzicami. Muszę się wyprowadzić.
-Rozumiem.- spuściłam głowę.
-Idziesz ze mną?
-Jasne.- razem zeszłyśmy na dół do salonu.
-Mamo, tato muszę wam coś powiedzieć.- zaczęła Ella.
-Co takiego?- zapytali rodzice.
-Jestem w ciąży.
-To wspaniale.- oboje ją uściskali.
-I przeprowadzam się.- dodała El.
-Kiedy i gdzie?
-Jutro się wprowadzam do Dash’a.- odpowiedziała moja siostra.
-Cieszymy się bardzo z twojego szczęścia.
-Za ile ślub?- zapytał tata.
-Jeszcze dokładnej daty nie wiemy.
-Ok.
-Co na kolację?- zapytałam. Chciałam zmienić temat. Byłam troszkę załamana. Moja siostra zastawia mnie. Już nie będę miała z kim rozmawiać.
-Tata zamówił pizzę.- powiedziała mama.
-Mniam.- pogłaskałam się po brzuszku. Wszyscy zaczęli się śmiać.
   Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Tata poszedł otworzyć. Po chwili zjawił się w salonie z ogromną pizzą. Wszyscy zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Było przy tym strasznie dużo śmiechu. Fajnie mieć taką rodzinę, chodziarz czasami jest nie do zniesienia.
   Gdy wszystko zjedliśmy poszłam pomóc mojej siostrze się spakować. Gdy wszystko było gotowe wzięłam kąpiel i szybko zasnęłam.

Następny dzień.
   Obudziło mnie trzaskanie. Wyszłam z pokoju i ujrzałam moją siostrę. Znosiła walizki. Tata jej pomagał. Zeszłam na dół do salonu. Wszystkie walizki zostały zniesione.
-Pa.- powiedziała moja siostra. Nic nie mogłam poradzić. Rzuciłam się na nią. Byłyśmy bardzo związane ze sobą.
-Będę za tobą tęsknić.- jedna łza spłynęła mi po policzku.
-Nie płacz głupku. Przecież będziemy się widywać. Nie będę mieszkać daleko.- zaśmiała się siora.
-Wiem, ale to te emocje.- próbowałam się wytłumaczyć.
-Pa.- powiedziała siostra i tym razem pozwoliłam jej odejść.

Dwa tygodnie później.
   Nie odzywałam się do Jasminy. Tak naprawdę ona już dla mnie nie istniała. Była dla mnie nikim. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś jej wybaczę, to co mi zrobiła.
   Zrezygnowałam z pracy. Po prostu nie chciałam widywać się z Jas, która dalej była wokalistką w zespole Dream. Z tego co wiem, była szczęśliwa z Mat’em.
   Jestem tylko ciekawa, jak idzie jej pisanie piosenek. Wiem, że nie umie, a z Internetu też nie może ściągnąć.  Zamierzam dzisiaj iść na ich koncert. Chcę zobaczyć jak sobie radzą.
   Przez prawie 2 godziny szykowałam się na koncert. Chciałam jakoś wyglądać. Gdy byłam gotowa wyszłam z domu. Rodzice nie zadawali mi na szczęście pytań, gdzie idę. Nie musiałam kłamać. Dobrze. Strasznie tego nie lubię.
   Weszłam  do kawiarni. Koncert rozkręcił się na dobre. Grali moje piosenki. Dziwnie było tak stać i patrzeć, jak ktoś śpiewa coś twojego.
   Widownia świetnie się bawiła. Wszyscy skakali lub kołysali się w rytmie piosenki. Chciałabym w takim momencie być osobą która stoi na scenie. Bycie gwiazdą jest fajne. Ludzi proszą cię o zdjęcia. Występujesz na scenie. W moim przypadku, gdybym została sławną piosenkarką, robiłabym to co najbardziej lubię. Fajnie jest mieć marzenia, ale najgorsze jest to rozczarowanie, gdy dowiesz się, że się nie spełnią. Cały świat lega wtedy w gruzach. Wszystko traci sens. Znam to uczucie. Już nie raz go doświadczyłam.
   Koncert się skończył. Wszyscy ludzie się rozeszli. Nie pozostało mi nic innego, jak też wrócić do domu.
-Ness poczekaj!- usłyszałam wołanie za sobą. Był to głos Jasminy. Niepewnie odwróciłam się na pięcie.
-Co?- zapytałam oschle.
-Pogadajmy.- stała przede mną.
-O czym ty chcesz gadać. Nie rozumiesz, że zniszczyłaś wszystko!- krzyknęłam.
-Daj mi szansę. Ja nawet nie wiem, o co się obraziłaś.- przyznała Jas.
-O to, że przywłaszczyłaś sobie moją piosenkę.- powiedziałam.
-Przecież pozwoliłaś.
-Tak. Ale miarka się przebrała. Jeszcze okłamujesz chłopaków. Okłamałaś mnie przede wszystkim. Powiedziałaś, że Mat ci się nie podoba, a wcale tak nie jest.- zauważyłam.
-A co zazdrościsz?- zapytała bezczelnie.
-Nie, po prostu nie chcę, abyś go zraniła.- spojrzałam na scenę. Chłopcy na nas patrzyli. Z tej odległości wszystko doskonale słyszeli.
-Powiem ci tylko jedno. Mat jest dobry w łóżku i to mi wystarcza. Myślisz, że ja go kocham.- zadrwiła.- Proszę cię. Jest dla mnie nie ważny, tak jak ty.  Myślisz, że byłam twoją przyjaciółką, ponieważ cię lubię. Proszę cię. Kogoś takiego jak ty. Jesteś beznadziejna. Grzeczna dziewczynka, która siedzi z nosem w książkach i słucha się swoich rodziców. Nudziara. Od początku chodziło mi o twoje piosenki. Miło, że dałaś się nabrać. Naprawdę jesteś głupia.- powiedziałam mi prawdę. Zabolało mnie to. Cholernie zabolało. Mój świat legł w gruzach. Ja myślałam, że my naprawdę jesteśmy dobrymi przyjaciółkami, a tu takie coś.
-Dzięki, że powiedziałaś całą prawdę.- powiedział Mat. Nawet nie wiem, kiedy do nas podszedł.
-Mat?- wystraszyła się moja przyjaciółka. Chyba się tego nie spodziewała.
-A ja myślałem, że coś nas łączy.- przyznał Matthew.
-Bo łączy. Kocham cię.- powiedziała Jasmina.
-Ta, jasne. Wiesz co. To nie ma sensu.
-Czyli?- zapytała Jas.
-Nasz związek nie ma sensu i to abyś była w zespole.- zaskoczyło mnie to. Mat tak po prostu wywalił Jasminę z zespołu. Nie spodziewałam się.
-Wywalasz mnie?
-No chyba tak.- uśmiechnął się Mat.
-Jeszcze tego pożałujecie!- krzyknęła moja była przyjaciółka i wyszła z kawiarni.
-Chyba musimy pogadać.- przyznał Matthew.
-No. Chyba tak.- uśmiechnęłam się.

_______________________________________

Co myślicie o tyj całej sytuacji?
Czy Ness powinna wybaczyć Jasminie?

Proszę, komentujcie !
Do następnego.

wtorek, 7 maja 2013

Czy mam dalej prowadzić tego bloga?

   Jak wskazuje tytuł posta, nie wiem, czy dalsze pisanie tego bloga ma sens. Nikt nie komentuje, przez co myślę, że nikt nie czyta. Zastanawiam się nad zawieszeniem bloga. Wiem, że tutaj posty nie pojawiały się często, ale to przez to, że prowadzę jeszcze innego bloga, gdzie mam więcej czytelników i dlatego tam posty pojawiają się dość często.
   Nie mam zbytnio czasu, aby pisać kolejne rozdziały na tym blogu. Uwierzcie mi. Staram się jak mogę, ale nie jestem maszyną do pisania. Decyzja należy do Was. Jeżeli chcecie, abym dalej pisała to zagłosujcie w ankiecie. To ona ostatecznie zdecyduję o tym, czy będę dalej pisała tego bloga. Jeżeli będziecie chcieli, abym dalej pisała, to myślę, że dam radę. Jeżeli znajdzie się chodź jedna osoba, która dalej będzie chciała czytać tego bloga, to dla niej się postaram.A nawet spróbuję, aby posty pojawiały się częściej. Naprawdę, bardzo zależy mi na tym blogu. Nie chcę go zawieszać, ale chyba będę musiała to zrobić, z powodu braku czytelników.
   Nie bądźcie na mnie źli. Robię to tylko dlatego, ponieważ myślę, że Wam nie podoba się ten blog i historia którą piszę jest dla Was nudna i bez sensu.

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 4.

   Chłopcy zeszli ze sceny. Właśnie skończył się ich koncert. Klienci kawiarni rozeszli się. Na szczęście dzisiaj nie pracowałam wieczorem. Miałam na rano, więc nie musiałam sprzątać tego co zostało teraz po występie.
-Daliście super koncert.- powiedziała Jasmina podchodząc do chłopaków.
-Naprawdę?- zapytał Mat.
-Tak. Jesteście świetni.- pochwaliła ich Jas.
-Tutaj masz klucze. Tom zamknij i później przynieś mi klucze.- powiedziała moja szefowa i podała Thomas’owi klucze, po czym odeszła.
-Kto to był?- zapytała moja przyjaciółka.
-Moja ciocia. A co? Myślałaś, że jeżeli nie miałbym wtyków występowaliśmy by tutaj.- odpowiedział jej blondyn.
-Dobra, dosyć. Jasmina tak?- zapytał brunet. Moja przyjaciółka pokiwała głową na zgodę.- Pokarz, co potrafisz.
-Robi się. Ness. Idziemy.- wzięłam gitarę i weszłyśmy na scenę. Nie bałam się, ponieważ nie odgrywałam zbyt wielkiej roli, a widownia była mała. Tylko dwóch chłopaków.
-3, 2, 1.- zaczęłam odliczać, oczywiście tak, aby usłyszała to tylko Jas. Na 1 zaczęłam grać, a moja przyjaciółka śpiewać. Zamknęłam oczy, tak aby wczuć się w piosenkę. Uderzałam w struny tak, jakbym była teraz sama. Grałam tylko dla siebie. Tak, abym ja była z tego zadowolona. Innym nie musiało się podobać. Byłam w swoim świecie.
   Po chwili zakończyłam moje granie, a Jas przestała śpiewać. Otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaków. Nie patrzyli na moją przyjaciółkę, tylko na mnie.
-Co to było?- zapytał blondyn.        
-Gdzie uczyłaś się grać?- zadał mi pytanie brunet. Nie mogłam mu odpowiedzieć. Nie chciałam, aby poznał mój głos. Tego bym nie wytrzymała.
-Ness sama uczy się grać na gitarze.- wyręczyła mnie z odpowiedzi Jasmina. Byłam jej wdzięczna. Uratowała mnie.
-Vanessa, to ty nie mówisz?- zapytał Tom. Najwidoczniej był zaskoczony tym, że jeszcze nic nie powiedziałam.
-Ness mówi, tylko jest troszkę nieśmiała.- wyjaśniła moja przyjaciółka.
-Aha.- Mat przyjrzał mi się z uwagą. Chyba nie za bardzo go to przekonało. Zapadła chwila ciszy.- A więc co, Tom przyjmujemy Jas do naszego zespołu?- brunet skierował to pytanie do swojego przyjaciela.
-Jest dobra.- odpowiedział jego przyjaciel.
-Witaj w zespole!- krzyknął Matthew i podszedł do Jas, po czym ją przytulił.
-Mam jeszcze pytanie. Kto pisał tą piosenkę?- zapytał blondyn.
-Ja.- odpowiedziała Jasmina. Nie mogłam w to uwierzyć. Przypisała sobie moje dzieło. Jak mogła mi to zrobić. Chciałam zaprotestować, ale stchórzyłam. Bałam się, że stracę przyjaciółkę. Nie miałam już później nikogo. Zostałabym sama.
-Masz wielki talent.- pochwalił ją Mat. To ja powinnam dostać tą pochwałę.- Skąd bierzesz wenę?- zapytał. Ha. Teraz Jas musi coś wymyślić. Byłam ciekawa, jak dalej się to potoczy. Ja nie zamierzam jej ratować.
-Piszę to, co leży mi na sercu. Piszę swoje prawdziwe uczucia. Tą piosenkę napisałam akurat wczoraj.- wybrnęła. Nie wierzyłam.
-Więc zakochałaś się w kimś?-zapytał Matthew.
-Można tak powiedzieć.- Jas na moich oczach flirtowała z Mat’em. Szkoda było mi tego chłopaka. On tak naprawdę nie wie, jaka może być moja przyjaciółka. Mam tylko nadzieję, że się w niej nie zakochał.
   Zeszłam ze sceny . Byłam wściekła, za to, że Jas przywłaszczyła sobie moją piosenkę.
-To robimy próbę?- zapytał Tom.                
-Jasne.- odpowiedziała reszta.
   Moja przyjaciółka razem z chłopakami zaczęli robić próbę.
   Tak wyglądał prawie każdy dzień. Zespół codziennie miał próbę, na ja której byłam zawsze obecna. Jasmina przeprosiła mnie, za to, że przywłaszczyła sobie moją piosenkę. Wybaczyłam jej.
   Właśnie szłyśmy do domu.
-Podoba ci się Mat?- zapytała moja przyjaciółka.
-Jest fajny, ale dla mnie to tylko przyjaciel.- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.- A tobie się podoba?
-Nie.- powiedziała moja przyjaciółka i zamrugała oczami śmiejąc się.
-Znam ten uśmiech. Podoba ci się?- zapytałam. Byłam tego pewna.
-Nie.- przyznała. Nie miałam zamiaru się dalej sprzeczać.

Tydzień później.
   Dalej pomagałam Jasminie. Gdy chłopcy chcieli, aby coś napisała, dawałam jej jakąś moją piosenkę. Ja i tak nie mam szans na bycie gwiazdą, więc niech  Jas korzysta z mojego talentu. Nie przeszkadza mi to. Wiem, że moje marzenia nigdy się nie spełnią.
   Właśnie trwała kolejna próba. Zespół miał wielu fanów, może dlatego, że byli po prostu świetni. Na scenie wyglądali szałowo. Ich koncerty były bardzo ciekawe. Każdy zaskakiwał czymś innym.
   Szłam do łazienki. Tom gdzieś zniknął. Jasmina i Matthew zresztą też. Przeszłam na koniec korytarza, do damskiej łazienki. Przechodzą obok męskiej usłyszałam rozmowę. Drzwi były uchylone, więc zajrzałam. W środku byli Jas i Mat. Rozmawiali ze sobą w koncie. Wszystko doskonale słyszałam.
-Naprawdę piszesz te piosenki?- to był głos Mat’a.
-Tak. Płyną one z mojego serca. Wyrażają uczucia, jakie czuję do ciebie.- nie wierzyłam w to co usłyszałam. Jasmina powiedziała coś, co mnie zdołowało. Ona zakochała się w Matthew’ie. Przecież mówiła mi, że nic do niego nie czuje. Kłamała. Bałam się o Mat’a. Wiem, jaka jest Jas. Zmienia chłopaków jak rękawiczki.
-Naprawdę się we mnie zakochałaś?- zapytał Mat.
-No przecież mówię.- spojrzałam na parę. Ich usta były coraz bliżej siebie. Nie chciałam, aby się pocałowali, ale nic nie mogłam zrobić. Byłam bezradna. Ich usta się złączyły. Nie mogłam w  to uwierzyć. Szkoda było mi Matthew’a. Boją się, że Jas go zrani. Nawet z nim nie rozmawiałam, a traktuję go jak przyjaciela. Jest dla mnie bardzo ważny i nie chcę, aby został zraniony.
   Ich pocałunek się skończył . Patrzyli sobie w oczy. Nie wierzyłam.
   Cały czas tam stałam. Nerwy mi puściły. Trzasnęłam drzwiami. Zauważyli mnie. Wybiegłam z kawiarni. Dlaczego? Sama nie wiem.
   Zaczęłam się bać. Znając Jas, Mat za chwilę będzie przez nią rzucony. Nie chcę, żeby cierpiał. Ale nie wiem, jak go ostrzec.
   Mam tylko nadzieję, że Jasmina się zmieni i go nie rzuci. Widać, że Mat jest wrażliwym i trochę nieśmiałym chłopcem. Jeżeli moja przyjaciółka go zrani, nie wybaczę jej. Matthew może się przez to załamać, a nie chcę aby cierpiał. Już wystarczy, że jest z Jas. Tak naprawdę jestem ciekawa ile ze sobą będą. Oni kompletnie do siebie nie pasują. A jeszcze Jasmina go oszukuje, ponieważ Mat myśli, że to ona pisze te wspaniałe piosenki, że to ona ma talent, a wcale tak nie jest. W końcu te kłamstwo wyjdzie na jaw i to nie ja będę musiała się tłumaczyć, lecz Jasmina.
   Teraz już wiem, że jeszcze kiedyś będę sławna.  Pokażę wszystkim, na co mnie stać.

____________________________________

A więc udało napisać mi się następny rozdział.
Nie wiem, czy mi wyszedł. Sami osądźcie.
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Do następnego.

Liczę na Wasze komentarze.