sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 8.

 -Wyskoczymy może jutro na jakiś spacer?- zapytał Mat. Szliśmy właśnie z kolejnej znakomitej próby.
-Nie wiem.- przyznałam.
-No. Nie daj się prosić.- poprosił.
-Ja…- Matthew nie dał mi dokończyć.
-Proszę.- zrobił słodkie oczka jak szczeniak.
-No ok.- zgodziłam się i uśmiechnęłam.
-Dzięki. Jesteś wielka.- przytulił mnie.
-Proszę.- zaśmiałam się.                     
-To o 11:00?- zapytał mój przyjaciel.
-Ok.- odpowiedziałam.
-Pa.- powiedział Tom.
-Pa pa.- pomachałam im ręką i ruszyłam w swoją stronę. Bardzo szybko znalazłam się w mieszkaniu. Wzięłam prysznic i szybko zasnęłam.

Następny dzień.
   Obudziłam się. Zobaczyłam za okno. Nie zbyt fajna pogoda. W każdej chwili może zacząć lać. Popatrzyłam na zegar. Było dość wcześnie. W piżamie zeszłam na dół, do kuchni. Była ona pomalowana na żółto. Na środku stał średniej wielkości stół, tak może na sześć osób. Zrobiłam sobie śniadanie.
   Popatrzałam za okno. Zaczęło padać. Krople wody uderzały o szybę.  Ciemne chmury zasłoniły słońce. W ciągu kilku chwil powstały kałuże. Ludzie na dworze zaczęli rozkładać swoje parasolki. Zwierzęta szukały schronienia. W jednej chwili zrobiło się szaro i sennie.
   Dokończyłam jeść śniadanie. Była 10:00. Rodzice jeszcze spali. A mówią, że to ja jestem leniwcem. A to oni wylegują się całymi dniami w łóżkach. Nie miałam co robić, więc włączyłam telewizor. Nagle mój telefon zadzwonił. Sięgnęłam po niego i odebrałam.
-Halo.- powiedziałam.
-Cześć Ness. To ja Mat.- usłyszałam jego anielski głos.
-Hej.- odpowiedziałam.
-Chyba z naszego spaceru nici.- powiedział w smutku.
-No chyba tak.- zaśmiałam się.
-To może przyjdziesz do mnie. Wiesz, Tom pojechał odwiedzić swoich rodziców, więc mogłabyś wpaść.- zaproponował.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.- przyznałam.
-Dlaczego? Proszę, nie daj się prosić.
-No ok. Przyjdę.- dałam się przekonać.
-Kiedy będziesz?- zapytał Mat.
-O 16:00. Ok?
-Jasne.- rozłączyłam się. Och. Miło będzie iść do Mat’a.
   Co by tu dzisiaj robić. Nie wiem. Może odwiedzę siostrę. Tak. To chyba najlepszy pomysł. Od razu pójdę ją odwiedzić.
   Poszłam do swojego pokoju. Wybrałam jakieś ubranie z szafy.  Wzięłam torebkę na ramię i wyszłam z pokoju. W salonie siedzieli już rodzice.
-Idę do Elli.- oznajmiłam.
-Jasne. Tylko nie wracaj zbyt późno.
-Ok.- powiedziałam. Założyłam buty, wzięłam parasol i wyszłam z domu.
   Jakie szczęście, że El nie mieszka daleko. Nie zmoknę aż tak bardzo.
   Szłam uliczką. Co jakiś czas mijałam osobę, która pędziła w pośpiechu. Zapewne nie chciała być zbytnio mokra. Nie rozumiem takich ludzi. Przecież deszcz nic im nie zrobi. Nie potrzebne jest przed nim uciekać.
   Po chwili ujrzałam dom mojej siostry. Żółty, dwupiętrowy, z małym ogródkiem. Ella zawsze o takim marzyła. Wiem to. Mówiła mi. Ja też  bym chciała zamieszkać w takim pięknym domu. Oczywiście zamieszkać tam z moim chłopakiem, lub nawet mężem. Nie wiem, ile jeszcze będę musiała czekać, na kogoś, kto mnie pokocha. Czy ja naprawdę jestem taka zła? Dlaczego nikt mnie nie chce? Przecież nie jestem potworem. Chyba. Nie rozumiem tego. Dlaczego nikt mnie nie chce pokochać? Tylko z drugiej strony nie wiem, czy jestem jeszcze gotowa.
   Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył mi narzeczony mojej siostry Dash.
-Cześć.- powiedziałam.
-Hej mała. Wchodź. – zaprosił mnie do środka. Z Dash’em nawet dobrze się dogadywałam.  Nie był zły. Rozmawiało nam się dość dobrze. Cieszę się, że on i Ella będą razem szczęśliwi. Życzę im tego. Zasługują na to. Niech El urodzi  córeczkę i będę szczęśliwa.
-Cześć.- powiedziała moja siostra gdy weszłam do salonu.
-Hej.
-Co tam u ciebie?- zapytała El.
-Dobrze.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-A więc kogo zabierasz na moje wesele?- dopytywała się siostra. Kompletnie o tym zapomniałam. Ślub za dwa dni, a ja jeszcze nie znalazłam sobie partnera. Wiem, że wcale mieć go nie muszę, ale nie chcę być sama.
-Jeszcze nie wiem kogo zabrać.- przyznałam.
-Masz mało czasu.- ostrzegła mnie Ella.
-Wiem. Dzisiaj pogadam z takim jednym chłopakiem.- powiedziałam. Miałam na myśli Mat’a. Myślę, że zgodzi się ze mną pójść. Bynajmniej mam taką nadzieję.
-Aha.
-A jak tam u dziecka.- pogłaskałam jej brzuch. Nie był jeszcze zbyt wielki.
-Jak widzisz dobrze.- zaśmiała się.
-Mam nadzieję, że będzie dziewczynka.- przyznałam.
-Ja też.- uśmiechnęła się El.
   Rozmawialiśmy tak jeszcze z 2 godzinki. Później wróciłam do domu. Zaczęło jeszcze bardziej lać. Nie przestawało. Przebrałam się i  poszłam do Mat’a. Po drodze strasznie zmokłam. Zapukałam w drzwi. Po chwili otworzył mi Matthew.
-Wchodź.- zaprosił mnie do środka.
-Jasne.- weszłam do przedpokoju. Byłam cała mokra.
-Zmokłaś.- Mat zaczął się śmiać. Dołączyłam do niego.
-Dasz mi jakieś suche ubranie?- zapytałam.
-Jasne.- weszliśmy do salonu.- Chodź za mną.- powiedział Mat i poszłam za nim do jego pokoju. Tak naprawdę nigdy tam nie byłam. Ściany były w nim zielone. Na podłodze były panele i mały, okrągły dywan. W rogu stało łóżko, a koło niego komoda.
-Ładnie tu.- powiedziałam.
-Dzięki.- mój przyjaciel podszedł do szafy i wyciągnął z niej swoja bluzkę.- Tam jest łazienka.- pokazał drzwi palcem.- Będę czekać w salonie.
-Ok.- weszłam do łazienki. Była przytulna. W odcieniach szarości.
   Rozebrałam się do bielizny. Na szczęście była dość sucha. Założyłam bluzkę Mat’a i dołączyłam do niego. Usiedliśmy na kanapie obok siebie.
-Mam do ciebie pytanie.- oznajmiłam.
-Jakie?- zapytał Matthew.
-Pójdziesz ze mną na wesele?

_____________________________________________

Macie tutaj następny rozdział. 

Czytasz = komentujesz

Do następnego.

2 komentarze:

  1. Super rozdział :D Matthew pewnie się zgodzi iść z nią na to wesele.. :) Dodawaj szybko nexta.. czekam :P

    OdpowiedzUsuń