sobota, 25 maja 2013

Rozdział 7.

-Macie jedyną szansę. Mogę jeszcze uratować wasz zespół.- nie  wierzyłam w to, co słyszę.
-Jasmina, nie bądź śmieszna. Jak widzisz, doskonale radzimy sobie bez ciebie.- zauważyłam.
-Do czasu.- powiedziała Jas i śmiejąc się wyszła. Myślałam, że za nią pobiegnę, i jej przyłożę.
-Ness, spokojnie.- Mat dotknął mojego ramienia.
-Ma tupet.- zauważyłam.                          
-Nie watro się nią przejmować.
-Wiecie, co. Chyba macie rację.- ochłonęłam.
-To co. Ucztujemy?- zapytał Tom.
-Dobra. Może mi się nie dostanie.- zaśmiałam się.
-U nas?- zapytał Mat.
-Jasne!- zawołałam. Co mi tam. Nie mogę być cały czas grzeczną dziewczynką. Kiedyś muszę się wyszaleć, i to jest właśnie ten dzień.
   Pozbieraliśmy nasz sprzęt i wyszliśmy na powietrze. Zrobiło mi się trochę zimno, ale co mi tam. Tom zamknął kawiarnię i ruszyliśmy w stronę ich domu.
-Poszło ci świetnie.- powiedział Mat obejmując mnie ramieniem.
-Dzięki.- uśmiechnęłam się. Było mi strasznie z tego powodu miło.
-Jesteś świetna.- dodał.
-Ty jesteś lepszy.- zauważyłam.
-Mylisz się.- powiedział i pocałował mnie w policzek. Czułam jak robię się czerwona. Nie spodziewałam się tego.
   Dalej szliśmy w ciszy. Po chwili byliśmy na miejscu. Zobaczyłam dom chłopaków. Nawet nie wiem kiedy, a byliśmy już w środku.
-Zadzwonię do mamy.- powiedziałam.
-Jasne, ja idę po wino.- oznajmił Tom.
-Ok.- powiedziałam i wybrałam numer do mamy. Po jednym sygnale odebrała.
-Gdzie jesteś?- zapytała.
-Będę dzisiaj nocować u Elli.- skłamałam. Wiedziałam, że siostra jakby co będzie mnie kryć.
-No dobrze.- zgodziła się.
-Pa.
-Pa.- rozłączyłam się. Łatwo poszło.
-Załatwione?- zapytał Thomas siadając obok mnie na kanapie.
-Jasne.
   Chłopcy włączyli jakiś film. Nalaliśmy sobie wina i zaczęliśmy pić. Świetnie się bawiliśmy.
-Za zespół.- powiedział Mat. Wszyscy podnieśliśmy kieliszki do toastu.
-Za zespół.- powtórzyłam razem z Tom’em.
   Nie wypiliśmy dużo. Chłopaki po godzinie poszli do swoich pokoi. Ja troszkę posprzątałam i położyłam się wykończona na łóżku w pokoju gościnnym. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Następny dzień.
   Obudziłam się. Byłam wykończona, nie wiem czym. Czułam się jakbym przebiegła maraton, ale przecież nic takiego nie robiłam. Ogarnęłam się trochę, tak żeby wyglądać jak człowiek. Zeszłam na dół. Od razu poczułam zapach jajecznicy. Mniam. Weszłam do kuchni.
-Zapraszam na śniadanie.- zaśmiał się Mat.
-To dla mnie?- zapytałam widząc kanapki z jajecznicą na talerzu.
-Tak, częstuj się.- usiadłam do stołu i zaczęłam się rozkoszować.
-Smakuje?- zapytał Matthew.
-Tak.- uśmiechnęłam się.- A gdzie jest Tom?- zapytałam po chwili.
-Jaszcze śpi.- zaśmiał się Mat.
-Śpioch.- dołączyłam do niego.
-On tak ma.
-Wiem.- przyznałam. Po chwili skończyłam jedzenie.- Muszę lecieć. Mama mnie zabije.- zauważyłam. Była już 11:00.
-Jasne. Mam nadzieję, że nie będziesz miała kłopotów przez nas.
-Nie musisz się o to martwić.- powiedziałam zakładając buty. Po chwili wyszłam z domu chłopaków. Mam nadzieję, że mama niczego się nie domyśliła, bo inaczej nie będzie za ciekawie.
   Chwilę później byłam już przed swoim domem. Nie wiem dlaczego, ale bałam się tam wejść. Miałam przeczucie, że jednak mama, lub tata wie.
  Niepewnie otworzyłam drzwi. Weszłam do przedpokoju.
-Gdzie byłaś?- zapytała mama od razu, gdy weszłam przez drzwi.
-U Elli.- odpowiedziałam i udałam zaskoczoną minę.
-A naprawdę?
-Ale co?- zapytałam. Ona wiedziała. Z kuchni wyszła moja siostra. Spojrzała na mnie błagalnymi oczami.
-Przepraszam mogłaś mnie uprzedzić.- powiedziała.
-Ok.- nie gniewałam się na nią. To była moja wina. Mogłam zadzwonić do El i powiedzieć jej, że jakby co, to jestem u niej, ale kompletnie o tym zapomniałam.
-Gdzie byłaś. Wiem, że u twojej siostry cię nie było.- czyli wszyscy wiedzieli. Ale mi się teraz dostanie.
-Byłam u koleżanki.- skłamałam.
-Chyba musimy pogadać.- zauważyła mama.- Zapraszam wszystkich do salonu!- krzyknęła.
   Wszyscy posłusznie zrobili to, co kazała.
-Zaczniemy od tego. Co robiłaś wczoraj wieczorem?- zapytała mama. Tego było już za wiele.
-Co to? Przesłuchanie?- oburzyłam się.
-Odpowiedz.- nalegał tata.
-Mam 18 lat. Mogę robić to, co mi się podoba.- zauważyłam.- Nie macie prawa mi nic zakazywać.
-Kochanie. To wiemy. Chcę tylko wiedzieć, co robiłaś wczoraj wieczorem? Nic więcej. Później damy ci spokój.
-A więc dobrze. Miałam koncert.- odpowiedziałam.
-Co?-zapytał tata. Był lekko zszokowany.
-Gram w zespole. Wczoraj mieliśmy koncert.- powtórzyłam.
-Czemu nie powiedziałaś?- zapytała mama.
-To nie jest dobry pomysł.- odezwał się ojciec.
-A niby dlaczego?- zapytałam pomijając pytanie mamy.
-Kochanie. Granie w zespole nie jest wcale takie łatwe. Jesteś sławny. Wszyscy śledzą twoje życie.
-Skąd możesz wiedzieć.- zaśmiałam się.
-Ja to wiem.- oznajmił tata.
-Niby skąd?- zapytałam.
-Sam kiedyś miałem zespół.- przyznał.
-Żarty.- zaśmiałam się. Nie wierzyłam w to.
-Zmieńmy temat.- zarządziła moja siostra.- Chciałabym was wszystkich zaprosić na nasz ślub.- powiedziała.
-Jak się cieszę.- przytuliłam ją. Byłam tym zaskoczona.
-Hahaha. Proszę.- podała wszystkim zaproszenia.- Aha i Ness możesz zabrać kogoś ze sobą.
-Niby kogo?- zapytałam.
-Jakiegoś chłopaka.- zaśmiała się moja siostra.
-Chyba śnisz.- zaczerwieniłam się.               
-Na pewno kogoś masz.
-Ta. Małpkę.- zaśmiałam się.
-A tak na poważnie?
-Nie mam nikogo i jak na razie nie zapowiada się na to, abym kogoś miała.- odpowiedziałam.

______________________________________

Co powiecie na ten rozdział?
Podoba się Wam?
Jeżeli tak, to komentujcie, a jeżeli nie, to też komentujcie :)

Do następnego. 

1 komentarz: